11 grudnia 2018, 16:40
Wczoraj miałam sen o śmierci dziecka , dziś mi się śniło że mojego synka pogryzły psy , poszarpały na kawałki, jeszcze większy stan lęku , tym bardziej że moja córeczka zmarła mi po porodzie , cały czas mam przed oczami tą małą białą trumnę. Poszłam do Terapeuty a zamiast wsparcia na jakie liczyłam dostałam zimne słowa , bardzo mnie to zabolało , cały czas ten lęk wzrasta . Nie wiem po co się przed nim otwierałam , to straszny ból bo kiedy się przed kimś otworzysz , liczysz na wsparcie z jego strony , pomoc ,albo chociaż wysłuchanie a nie obojętność , a myślałam że będzie dobry , chociaż on po tylu przejściach , tak mnie to wszystko boli że rozpiera w środku . Przepraszam że wam tu piszę , ale w tym momencie jestem sama w domu , mąż też był zimny dziś , zostały mi papierosy I łzy których już nie zliczę. Jedyny plus to taki że.10 stycznia zaczynam terapię w szpitalu mam już skierowanie.